niedziela, 26 stycznia 2014

NBA: Terrence Ross zdobywa 51 punktów, triple- double Duranta

W NBA wśród zawodników panuje ostatnio moda, kto zaliczy lepszy występ punktowy. Niedawno Kevin Durant rzucił 54 punkty, a w nocy z piątku na sobotę Carmelo Anthony pobił rekord Bernarda Kinga (i swój indywidualny), zdobywając jako zawodnik Knicks najwięcej oczek w dziejach drużyny – 62. Terrence Ross postanowił nie być gorszym i równając wzwyż do gwiazd NBA zanotował nieprawdopodobny wyczyn. Przeciwko Los Angeles Clippers rzucił 51 punktów trafiając m.in. 10 z 17 rzutów za trzy. T- Ross do przerwy trafił zza łuku siedmiokrotnie, co jest rekordem drużyny. Kevin Durant postanowił znowu przypomnieć o swoich umiejętnościach i wywindował Thunder ponad Sixers za pomocą triple- double – 32 punkty, 14 zbiórek i 10 asyst.
Zarówno koszykarze Raptors jak i Clippers stworzyli dość sensacyjnie emocjonujące zawody. Już do przerwy wiadomo było, że defensywa nie będzie domeną obu przeciwników. Po dwóch kwartach na prowadzeniu 71:65 znajdowali się goście, lecz gospodarze nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Terrence Ross po przerwie nie spuścił z tonu i to właściwie dzięki jego elektryzującej postawie gospodarze wrócili do gry. W trzeciej kwarcie popisał się dwoma niesamowitymi akcjami:

Ross celną trójką na finiszu trzeciej odsłony doprowadził do remisu po 93 i to czwarta kwarta musiała zadecydować o ostatecznym rozstrzygnięciu. W połowie finalnej ćwiartki Clippers prowadzeni przez Jamala Crawforda wyprowadzili serię, która pozwoliła im oddalić się od Raptors. Jednakże to nie Crawford, a Blake Griffin przesądził o wygranej Clippers. To właśnie on był głównym autorem serii Clippers, która w rozmiarach 15:5 nie pozwoliła powrócić Raptors do walki o zwycięstwo.
Kluczem do triumfu Clippers była ich bardzo dobra dyspozycja rzutowa. Goście w całym meczu rzucali z gry ze skutecznością 54.8%. Warto dodać, iż z dystansu byli nieznacznie gorsi, trafiając 12 z 22 prób co przyniosło im celność na poziomie 54.5%. Każdy z zawodników Clippers z wyjątkiem DeAndre Jordana we wczorajszym meczu zanotował dodatni wskaźnik +/-.

Raptors przegrali chociaż wygrali walkę na tablicach – 42:32, a także rozdali więcej asyst – 24:20.
51-punktowy wyczyn Terrence’a Ross’a nie zakończył się Happy Endem. Triumfator konkursu wsadów z 2013 roku ma prawo być niepocieszonym, gdyż jego niesamowity dorobek punktowy poszedł na marne, nie gwarantując najważniejszego, czyli wygranej ekipy Raptors. Ross poza 51 punktami (16-29 z gry, 10- 17 za trzy) w dorobku zgromadził również 9 zbiórek, 3 straty i 1 asystę.
W barwach Raptors dobry mecz rozegrał również Jonas Valanciunas – 17 punktów i 12 zbiórek.
Ojcami zwycięstwa gości zostali wspomniani wcześniej Jamal Crawford – 37 punktów (rekord sezonu), 3 zbiórki oraz 11 asyst, a także Blake Griffin – 30 punktów, 5 zbiórek i 2 asysty.

Toronto Raptors - Los Angeles Clippers 118 : 126
(37:36, 28:35, 28:22, 25:33)
Kevin Durant lubi i potrafi zdobywać punkty, dlatego też w dziesiątym meczu z rzędu osiągnął pułap przynajmniej 30 zdobytych punktów. Lider Thunder postanowił, że w spotkaniu z 76ers nie tylko zadba o trafianie do kosza, lecz również pieczołowicie i starannie zatroszczy się o pozostałe cyferki we własnej linijce statystycznej. KD wykręcił zgrabne triple – double opiewające w 32 „oczka”, 14 zbiórek i 10 asyst.
Durant właściwie w pojedynkę rozprawił się z 76ers, którzy nie sprawili dużych problemów w odniesieniu przez Thunder siódmego kolejnego zwycięstwa. Ekipa z Oklahomy w dużej mierze przypieczętowała wygraną na przestrzeni drugiej i trzeciej kwarty, wygrywając je w stosunku 57:45. Dwie pozostałe partie, czyli pierwsza i ostatnia były wyrównane i ostatecznie zakończyły się remisem.
Kevin Durant, który złotymi zgłoskami zapisał się w protokole meczowym nie był jedynym bohaterem Thunder. Duże słowa uznania należą się również Serge’owi Ibace, który był autorem – 25 punktów (12 – 16 z gry) oraz 11 zbiórek i 5 bloków.
Najlepszym strzelcem Sixers był James Anderson – 19 punktów, 5 zbiórek i 1 asysta.

Philadelphia 76ers - Oklahoma City Thunder 91 : 103
(26:26, 18:27, 27:30, 20:20)
Washington Wizards w sezonie 2013/14 boryka się z dość dziwnym problemem. Minionej nocy Czarodzieje przegrali dziesiąte z rzędu spotkanie, w którym mieli możliwość osiągnięcia bilansu wyższego niż wskaźnik 50%. Tym razem na drodze Wizards w roli przeszkody nie do przejścia wystąpili koszykarze Utah Jazz, którzy wygrali 104:101.
Marcin Gortat rozegrał dobre spotkanie. Polak w czasie 34:40 spędzonych na parkiecie zaliczył 14 punktów, trafiając 6 z 12 prób z gry oraz 2/2 z linii osobistych. Polish Hammer miał również 11 zbiórek i 2 ciekawe bloki.
Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Enes Kanter, który w 30 minut zanotował 24 „oczka”, 5 zbiórek i 2 asysty. Trey Burke zakończył spotkanie z 12 punktami i 8 asystami.

Utah Jazz - Washington Wizards 104 : 101
(21:29, 30:24, 26:24, 27:24)
Portland Trail Blazers wygrali 33. spotkanie w sezonie. Do zakończenia obecnych rozgrywek pozostało im jeszcze do rozegrania 38 gier , a już na tę chwilę wyrównali liczbę wygranych w porównaniu do zeszłego sezonu.
Blazers przeciwko Wolves zagrali odrobinę nietypowo. Już w kolejnym spotkaniu ich skuteczność rzutów z dystansu szwankuje (wczoraj tylko 4-16), a przecież koszykarze ze stanu Oregon przed meczem z Leśnymi Wilkami byli drugą najlepiej rzucającą za trzy ekipą NBA. Podopieczni Terry’ego Stottsa potrafili wygrać nawet gdy ich najpoważniejsza i najskuteczniejsza broń nie zdawała egzaminu.
To cechuje klasowe drużyny, kiedy potrafią odnaleźć rezerwowy atut, dodatkowe sprawdzone rozwiązanie, które mimo wszystko zagwarantuje im triumf. Blazers dokonali tej sztuki grając blisko kosza i wygrywając batalię w „pomalowanym” – 60:46 oraz w zbiórkach ogółem – 50:40 jak i w ofensywie – 13:8.
Zasadniczo punktem przełomowym rywalizacji był początek drugiej kwarty, kiedy to w pierwszych trzech minutach odsłony, gospodarze odskoczyli gościom za sprawą serii 16:4. W serialu punktowym duży udział miał Mo Williams, który dołożył od siebie 10 punktów.
Cała pierwsza piątka Blazers zakończyła zmagania z dwucyfrowymi zdobyczami punktowymi. Do tego grona dołączył również Mo Williams – 16 "oczek", 6 zbiórek i 5 asyst. To nie pierwszy raz, kiedy gospodarze użyli zbilansowanego ataku. Najlepszym strzelcem Blazers był Lamarcus Aldridge – 21 punktów, 6 zbiórek i 1 asysta. 18 „oczek” gościom zaaplikował Wesley Matthews.
W barwach gości mocno zawiódł Kevin Love, który skuteczność prawdopodobnie zostawił gdzieś w szatni, jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji. Lider Timberwolves przestrzelił 8 z 12 rzutów z gry, notując 15 „oczek” i 13 zbiórek. Nikola Peković i Kevin Martin wyręczyli swojego kolegę i to oni minionej nocy stanowili o sile Leśnych Wilków. Czarnogórzec zakończył zawody jako autor 23 punktów, 11 zbiórek i 3 asyst. Z kolei mniejszy z Kevinów rzucił gospodarzom 30 „oczek”, zebrał 4 piłki i rozdał 3 asysty.


Portland Trail Blazers - Minnesota Timberwolves 115 : 104
(27:29, 38:28, 22:24, 28:23)
Charlotte Bobcats - Chicago Bulls 87 : 89
(24:22, 15:17, 16:18, 32:32)
Memphis Grizzlies - Houston Rockets 99 : 81
(16:14, 30:21, 25:19, 28:27)
Milwaukee Bucks - Atlanta Hawks 87 : 112
(25:31, 20:29, 19:36, 23:16)
Denver Nuggets - Indiana Pacers 109 : 96
(22:18, 33:18, 31:40, 23:20)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Jordan Loveridge: Czułem, że to najlepszy krok w mojej karierze.

Co możesz powiedzieć o swoim ostatnim sezonie ? Jak go podsumowujesz ? Mój ostatni sezon w Göttingen był bardzo solidny. Zacząłem na pozyc...