środa, 22 stycznia 2014

Największe rozczarowania sezonu NBA


 
 
W nocy z czwartku na piątek poznamy wyniki głosowania na pierwsze piątki Meczu Gwiazd. To więc idealna okazja do tego, aby przypomnieć o drugim obliczu NBA, czyli o rozczarowaniach.


Kryteria doboru zawodników do poniższej ósemki były różne. Nie chodzi o najgorszych graczy NBA, bo w przypadku większości z nich zaskoczeniem może być co najwyżej to, że mają jeszcze kontrakt.

Starałem się pominąć też i tych, którzy sezon maja rozbity przez kontuzje, przymknąłem oko na typowy w pewnym wieku regres. Za rozczarowanie można potraktować gorszą niż się spodziewano dyspozycję - brak progresu o którym trąbiono latem, niesprostanie tzw hype'owi. Ale nie tylko - to też spadek z wysokiego konia, albo kompletna klapa.

Kyrie Irving (Cleveland Cavaliers) - to jedyny All-Star w tym gronie, bo kibice wybiorą w ten czwartek Wujka Drew do Meczu Gwiazd. Irving w wieku dopiero 21 lat jest z pewnością Top30 graczem ligi, ale oczekiwania przed tym sezonem były znacznie większe. Dziennikarze i blogerzy ESPN mieli go na 8 miejscu w swoich przedsezonowych typach, tymczasem w połowie sezonu Irving zalicza swój najgorszy rok w karierze. Dopiero 13 PER na słabym Wschodzie, najgorsza skuteczność z gry (43%), za trzy (36%), z linii (83%), lepsza ale nadal minusowa obrona. Cavaliers nie są nawet w Top8 Wschodu, a nr 1 Draftu 2011 ma gorszy sezon niż nr 60.

Kawhi Leonard (San Antonio Spurs) - nie zrozum mnie źle, to Top50 gracz NBA, jeden z niewielu obwodowych ligi, których określić można mianem "two-way player". Paul George pokazuje w tym sezonie jaką różnicę może robić niski skrzydłowy, grający na wysokim poziomie w ataku i obronie. Dziś trzech najlepszych graczy NBA to niscy skrzydłowi. Leonard ma dobry sezon - trafia 52% rzutów, po słabym listopadzie trafiał 36% trójek w grudniu i juz 43% w styczniu, ale to nadal tylko 11.8 punktów w meczu i niewiele większa rola w ataku San Antonio niż wcześniej. Oczekiwania po Finałach NBA były dużo większe.

Kenneth Faried (Denver Nuggets) - to może być jeden z najsympatyczniejszych zawodników i ...obrońców w NBA. Faried zbiera jak zbierał, rzuca tyle samo punktów ile rzucał, ale jest w tym sezonie jednym z najgorszych podkoszowych defensorów ligi. Wg statystyk SportVU pozwala przeciwnikom na 55.2% kiedy jest przy obręczy w promieniu metra od rzutu (to poziom Carlosa Boozera i Glena Davisa), pozwala im też aż na 52.1% z gry w sytuacjach tyłem do kosza i broni jakby najzwyczajniej bał się kontaktu. Jest soft, Kenneth Faried - pozornie jeden z najbardziej dzikich i walecznych graczy NBA gra miękko w obronie. Sztaby trenerskie rywali już to widzą i grają swój atak na niego.

Anthony Bennett (Cleveland Cavaliers) - w tym sezonie już po nim, niestety, bo siedzi w nim bardzo dobry gracz typu stretch-four, trafiający za trzy i dynamicznie kończący akcje przy obręczy. Jednak kombinacja dodatkowej presji jaką był niespodziewany wybór z nr 1 Draftu, trafienie do klubu mającego już gracza na tej pozycji (Tristan Thompson), postać trenera (Mike Brown), kontuzja ramienia, która zabrała mu cztery miesiące przed sezonem, nadwaga na jego początku - to wszystko sprawiło, że Anthony Bennett mieszka teraz nie w Cleveland, ale głęboko w swojej głowie. Ma najgorszy PER w NBA, trafił 26% rzutów, jest poza rotacją i Cavaliers mogą go już nigdy nie odzyskać. To smutne.

Gracz Top10 Draftu 2013 - ocenimy to za 5-10 lat, ale to mogło być najgorsze Top10 Draftu w historii NBA. W Top15 debiutantów z najwyższym PER jest tylko dwóch z pierwszej dziesiątki - nr 9 Trey Burke z Utah Jazz, który kiedyś może być zawodnikiem na 20 punktów i 7 asyst (4 PER) oraz nr 2 Victor Oladipo (8 PER), którego potencjał jest wciąż jeszcze trudny do określenia. Anthony Bennett (nr 1) zginął, Otto Porter (nr 3) jest poza rotacją Wizards, Cody Zeller (nr 4) jest jak "add new Player" w NBA Live 98 zanim przesuniesz suwaki, Alex Len (nr 5) zagrał 83 minuty, Nerlens Noel (nr 6) żadnej, Ben McLemore (7) trafia 36% rzutów, Kentavious Caldwell-Pope (8) 40%, a CJ McCollum (10) gra dopiero od dwóch tygodni. Dwaj ostatni grają póki co niezłe sezony, ale to nadal przeraźliwie mało jak na pierwszą dziesiątkę draftu. Wiedzieliśmy, że miał być słaby, ale to przerosło oczekiwania. Na szczęście Michael Carter-Williams (nr 11) i Giannis Antetokounmpo (nr 15) wyglądają jak przyszłe gwiazdy NBA.

Jeff Teague (Atlanta Hawks) - nikt nigdy nie podejrzewał, że starszy brat najgorszego rozgrywającego NBA będzie graczem formatu All-Star, ale Teague miał w tym sezonie ogromną okazję, aby przebić się do Meczu Gwiazd. Odszedł Josh Smith, a jego miejsce zajął chętnie(j) podający Paul Millsap, na dwójce gra robiący dwa kozły na mecz Kyle Korver, a na trójce czasem gra ktoś, czasem nikt (okej, DeMarre Carroll ma dobry sezon). Teague trafia jednak tylko 41% rzutów z gry (spadek z 48% w 2011/12) i 25% za trzy (spadek z 36% sezon temu), zostając gdzieś daleko w tyle za Ty'em Lawsonem w roli tego penetrującego i atakującego pole trzech sekund playmakera. Dobrze, że Hawks nie przepłacili go przed sezonem (8 mln dol. rocznie), bo to po prostu przeciętny rozgrywający w NBA i tyle zarabia.

JR Smith (New York Knicks) - kariera jednego z najgłupszych koszykarzy ostatniej dekady była w ostatnich sezonach na fali wznoszącej, ale szczyt już prawdopodobnie mamy za sobą. W poprzednim sezonie został wybrany najlepszym rezerwowym w NBA. Od tamtego czasu podpisał nowy kontrakt (18 mln dolarów, 3 lata), dopiero potem zoperował kolano (to była akurat biznesowo mądra decyzja), został zawieszony na pięć meczów za palenie trawki, próbował rozwiązywać buty innym koszykarzom, wypadł z rotacji Knicks, trafia najgorsze w karierze 37% i został już kilka razy wybuczany w Madison Square Garden. A szkoda, bo jeszcze do kwietnia zeszłego roku jego metamorfoza była jedną z najlepszych historii w NBA. Potem były playoffy, łokieć w szczękę Jasona Terry'ego, ogłoszenie pogrzebu Celtics przed przegranym meczem playoffów. Dziś Smith tańczy na swoim.

Ricky Rubio (Minnesota Timberwolves) - czy już dotarliśmy do tego punktu, w którym można nazwać go rozczarowaniem, czy też zaczekamy jeszcze trochę na to by nauczył się rzucać prosto? Rubio jest najlepszym złodziejem w NBA, jednym z najlepiej podających, ale trafia tylko 35% rzutów w tym sezonie i niewiele lepsze 36% w karierze. Na plus, że trafia w tym sezonie 37% trójek i w miarę regularnie trafia z czystych pozycji na dystansie, ale przeważnie woli zrezygnować i podać piłkę do rogu, a rywale wciąż przechodzą pod zasłoną, gdy gra akcję pick-and-roll. To ogranicza w ataku nie tylko jego, ale Kevina Love'a i jest jedną z przyczyn ogromnych kłopotów Minnesoty w końcówkach spotkań. Ma dopiero 23 lata, więc jeszcze trochę czasu, ale jego płaski rzut, praktycznie bez wyskoku, także kłopoty w kończeniu akcji z pola trzech sekund, to póki co bardziej 8-9 milionów dolarów za sezon, a nie maksymalny kontrakt i status gwiazdy w NBA.

Nominowani: OJ Mayo (40% z gry, 12.6 punktów i nowy kontrakt przed sezonem - 24 mln dolarów, 3 lata) i Larry Sanders (43% z gry, 48% z linii) z Milwaukee Bucks, Enes Kanter z Utah Jazz (utrata miejsca w piątce), Thabo Sefolosha z OKC Thunder (31% za 3), Jonas Valanciunas z Toronto Raptors (nie stał się bestią i zalicza 3.2 faulu na każdy zablokowany rzut) i zmiennicy Stephena Curry'ego w Golden State Warriors.

1 komentarz:

  1. Fajnie, że piszesz o tym, czym się interesujesz ;]
    Powodzenia w blogowaniu i zapraszam do mnie : http://czlowiek-ktory-sie-nie-narodzil.blogspot.com/ ;]

    OdpowiedzUsuń

Polecany post

Jordan Loveridge: Czułem, że to najlepszy krok w mojej karierze.

Co możesz powiedzieć o swoim ostatnim sezonie ? Jak go podsumowujesz ? Mój ostatni sezon w Göttingen był bardzo solidny. Zacząłem na pozyc...