Groźba kary pojawiła się po upublicznieniu w internecie anonimowego filmu, na którym Żmijewski wykonuje infuzję dożylną obu graczom. Zgodnie z przepisami antydopingowymi to zabroniona metoda, chyba że objętość podawanego płynu nie przekracza 50 ml lub zawodnik uzyskał zgodę Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie. Nic takiego nie miało miejsca i w tej sytuacji nie ma znaczenia, czy podawana substancja należała do grona niedozwolonych.
– Według naszej oceny objętość pojemników przekracza 50 ml. Trzeba liczyć się z tym, że grozi im kara do dwóch lat zawieszenia – mówi dyrektor biura Komisji Michał Rynkowski. – Patrząc przez pryzmat przepisów antydopingowych na stosowanie infuzji musieliby mieć naszą zgodę. Zawodnik powinien zwrócić się do nas o pozwolenie na zastosowanie metody niedozwolonej, chyba że mamy do czynienia z nagłą sytuacją, ale wtedy należy wysłać dokumentacje medyczną i wniosek o wyłączenie – dodaje.
– Powinniśmy byli złożyć dokument TUE (Therapeutic Use Exemption – przyp. red.), o czym w tym wypadku nie wiedziałem. Przepisy antydopingowe się zmieniają, ja tych TUE wysyłałem w przeszłości wiele. Niewiedza nie jest oczywiście usprawiedliwieniem. Biorę całą winę na siebie i jestem gotów wyjaśnić całą sprawę – mówi Żmijewski.
Co na to PLK? – Nasze przepisy antydopingowe są takie same, jak WADA, więc dostosujemy się do wyroku komisji. Współpracujemy z nią na bieżąco w tej sprawie – zapewnia prezes PLK Jacek Jakubowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz