Pojedynek
Portland Trail Blazers z ekipą naszego jedynaka w NBA, czyli Washington
Wizards był jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów ostatniej
nocy NBA. Jednak występ Marcin Gortata stał pod olbrzymim znakiem
zapytania, bowiem nasz rodak tuż przed spotkaniem nabawił się kontuzji
pleców. Natomiast dla gospodarzy była to jeszcze większa szansa na
przełamanie się, ponieważ nie cieszyli się ze zwycięstwa od trzech
ostatnich spotkań.
Rewelacyjnie
wręcz mecz rozpoczął Nicolas Batum, który błyskawicznie uzbierał na
swoim koncie 5 punktów. Francuz tym samym wyprowadził swój zespół na
prowadzenie 9:4. Jednak goście nie zamierzali się tym zbytnio przejmować
i dzięki lepszej obronie odrobili większość strat. Wizards w
szczególności dobrze radzili sobie z szybkim przechodzeniem z obrony do
ataku. A kolejne kontrataki doskonale wyprowadzał John Wall. Głownie to
za jego sprawą ekipa przyjezdna zanotowała serial punktowy 9-0 po raz
pierwszy obejmując prowadzenie w tym pojedynku. I to właśnie drużyna ze
stolicy Stanów Zjednoczonych prowadziła po pierwszej kwarcie 28:23, a
sam Wall przy świetnej skuteczności był już autorem 13 „oczek”.
Jak na
warunki NBA przystało, wraz z początkiem drugiej kwarty na parkiecie
mogliśmy obserwować „drugi garnitur” obu drużyn, co znacznie obniżyło
poziom meczu. Gra rezerwowymi mocno odbiła się na nie najlepszej
dyspozycji Wizards, a spore problemy z rozgrywaniem akcji swojego
zespołu miał weteran – Andre Miller. Fatalna dyspozycja Millera
sprawiła, że trener gości bardzo szybko musiał ponownie sięgnąć po Johna
Walla. Pierwszy rozgrywający ekipy z Waszyngtonu znacznie ożywił
poczynania swojego zespołu, znakomicie łącząc zdobywanie punktów z
kreowaniem swoich parterów. Tymczasem gospodarze widocznie wzmocnili
swoją defensywę, starając się odrobić jak najwięcej strat przed przerwą.
Dzięki rewelacyjnej końcówce drugiej kwarty w ich wykonaniu, po 24
minutach rywalizacji mogli nawet się cieszyć z minimalnego dwu
punktowego prowadzenia.
Fenomenalnie
drugą połowę otworzyli gospodarze, bowiem od serialu punktowego 11:2,
który tym samym dał im najwyższe jak dotąd prowadzenie 64:53. Gracze
Blazers wyróżniali się szczególnie agresywną obroną, która pozwalała im
na wyprowadzanie kolejnych zabójczych kontrataków. Znakomicie w takie
taktyce odnajdywał się Wesley Matthews, który potrafił zdobywać punkty
zarówno po penetracji, jak i zza łuku. Jednak prawdziwą ozdobą tej
części gry był pojedynek rozgrywających. Z jednej strony Damian Lillard,
natomiast z drugiej John Wall. Obaj zawodnicy mieli ogromny wpływ na
grę swoich drużyn. Ale znacznie większe wsparcie posiadał gwiazdor
gospodarzy – Lillard, który kolejnymi podaniami mógł obsługiwać swoich
partnerów. I to głównie za sprawą skrajnie zespołowej koszykówki w
wykonaniu Blazers mogli oni się cieszyć wysokim 13 punktowym
prowadzeniem przed ostatnią decydującą odsłoną meczu.
W
czwartej kwarcie gracze Blazers bardzo widocznie zwolnili, starają się
kontrolować sytuację na parkiecie. Pomimo to ich rywale nadal ambitnie
walczyli, skutecznie się ogryzając. Jednakże w grze Wizards dość
widoczny był brak Marcina Gortata, który przyzwyczaił już wszystkich do
tego, że jest jednym z najlepiej broniących podkoszowych w NBA. Brak
naszego rodaka bardzo widocznie skomplikowała rotację podkoszową gości
oraz znacznie osłabiła ich defensywę. Ostatecznie obraz meczu w czwartej
kwarcie niewiele uległ zmianie, a przełomowym momentem tego pojedynku
okazał się początek drugiej połowy, kiedy to gospodarze w znaczącym
stopniu zwiększyli swoją przewagę. Tym samym ekipa Blazers po trzech
kolejnych porażkach odniosła upragnione zwycięstwo pokonując Wizards
116:103.
Najlepszym
strzelcem gospodarzy w tym meczu okazał się Wesley Metthews z dorobkiem
28 punktów. Jednak prawdziwym bohaterem zwycięstwa był Damian Lillard.
Gwiazdor Blazers uzbierał na swoim koncie 23 punkty, 10 asyst oraz 6
zbiórek.
W
barwach Czarodziei znakomity mecz rozegrał John Wall, który zdobył 24
punkty, 18 asyst i 2 zbiórki. Świetnie zaprezentował się również weteran
– Drew Gooden, który miał w swoim dorobku 18 punktów, 9 zbiórek oraz
asystę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz